Codziennik

jedna z relacji płyty(Tomasz Moskal)

Sporym zdziwieniem jest dla mnie fakt, że mając na biurku płyty Dana Auerbacha, Liama Gallaghera i Smolastego, a także pachnącą świeżością EP-kę Coldplay i tak najczęściej sięgam ostatnio po debiutancki krążek Jarka Buczka „Ślady”! Pisałem już jakiś czas temu, że Jarek ujął mnie i zauroczył swoim muzycznym światem podczas niedawnego koncertu w Chełmskiej Bibliotece Publicznej, nie sądziłem jednak, że ta fascynacja trwać będzie i trwać. Bałem się monotonii – dostałem eklektyzm, świetną muzykę ujętą w dobre aranże, znakomitych muzyków, wartościowe teksty i to, co bez względu na rodzaj uprawianej sztuki najważniejsze – szczerość przekazu i pasję. „Ślady” pachną miejscami Naszą Basią Kochaną ale wbrew oczekiwaniom i obawom wcale nie tak dużo na nich „Bieszczad”. To z pewnością piosenka autorska, ale wzbogacona o inne smaczki, fascynacje i klimaty muzyczne!

„Przemijanie” bardzo kojarzy mi się z „Ocalić od zapomnienia” Marka Grechuty, „Józek Wiatr”, „Ballada o Janku z Wołowca” i „List do Janka z Wołowca” to opowieści o ludziach i wartościach. Jeden z moich ulubionych „Układ” cieszy tekstem, którego mogą zazdrościć Jarkowi wszyscy, którzy regularnie umieszczają swoje „hity” na tzw. listach przebojów, a już „Wiośniano” to szlagier co się zowie! Nostalgia i melancholia mieszają się na płycie Jarka z dobrym humorem, a ważne tematy („Dziewczyny Wojowników”, „Kochanka”) łagodzą – miłość („Układ”) oraz umiłowanie życia i ludzi

(„Moje Credo”). Wszystko ujęte jest w piękne i, co ważne, niebanalne słowa. Pożyczone od innych (Wiesława Kwinto-Koczan, Anna Nazar, Andrzej Ciach, Mirosław Wełz) oraz własne. Swój ślad na „Śladach” zostawili znakomici muzycy – wirtuoz Piotr Bzowski, ale także Ryszard Dziurdzia i Michał Rapka z sugestywnym basem. Ich udział wzbogaca krążek i znacząco go „poszerza”. Wydając „Ślady” własnym sumptem, udało się Jarkowi zadbać o każdy szczegół, zawalczyć, by wszystko było tak, jak tego chciał. Bez konieczności chodzenia na kompromis i kaleczące każdego artystę skróty. I dobrze! Bo to po prostu dobra płyta jest!