Codziennik

WCZORAJ WIECZOREM W DWORKU

Odbył się piękny koncert Urodzinowy dla Emilki-„Mimi z Krainy Rett”, który rozpoczął Andrzej Sikorowski z córką Mają. Od razu trochę zapachniało greckimi klimatami. Żona Andrzeja jest Greczynką(nie wiedziałem!)i może stąd w utworach „Pod Budą” takie właśnie nuty. Bardzo ładnie współgrał z całością akompaniament nowego gitarzysty(widać, że wybór trafny). Przy kolejnym wykonawcy „Workaholic” wokół przyjemnie zabrzmiało jazzem w doskonałym wykonaniu. Najbardziej podobały mi się wstawki Waldemara Gołębskiego(często gra

z Michałem Rapką -moim ulubionym kontrabasistą z Chrzanowa ). Potem były ostrzejsze dźwięki w wykonaniu „Yanoosh Baran Band” i ciekawa góralska grupa „Inacy”.Zgodnie z obietnicą zawartą w nazwie, rzeczywiście było inaczej .Bardzo fajna młoda kapela. Ja wystąpiłem po góralach. Na saksofonie towarzyszył mi przyjaciel-Ormianin-Josef Paranian, z którym od lat gramy razem w różnych formacjach muzycznych. Lekki dreszczyk był, bo jeszcze nigdy nie grałem moich kawałków z towarzyszeniem jedynie saksofonu (mojej gitary w tym wypadku nie liczę).Ale warto było

zaryzykować! Pomysł okazał się znakomity. Tutaj mała dygresja…Otóż myślę teraz sobie, że listopadowy koncert w NCK ( do udziału w którym zostałem zaproszony) wraz z zespołem „U Studni” zagram właśnie z Josefem. A wracając do czwartkowego koncertu, to warto na pewno dodać, że zakończyło go mocne, ciekawe i oryginalne brzmienie grupy „Vintage”. Adasiowi Gołdzie dziękuję za fotki (dział Foto) i za pamięć. Na dziś to już koniec opowieści…Jutro jadę do Szczawy, a w niedzielę do Kolbuszowej -takie życie muzyka-jak marynarza-dziś tu, jutro tam. Ale za to czasem jest o czym opowiadać .