Codziennik

I PO CO IM TA MIŁOŚĆ...

A ona:Kiedy czeka z obiadem i odgrzewa roladę to się piątek zamienia w sobotę.W piecu wygasł jej ogień. Północ zbiera się w drogę. Drugie pół przysiadło pod płotem.

A on:Buty wkłada ukradkiem i wymyka się z Tadkiem do tawerny za trzecim zakrętem,gdzie się Marta przy barze mu pochyla w nadmiarze dolewając do wódki zachętę

I po co im ta miłość?Po kostki:żeby topić w niej smutki i łowić jak płotki radostki. I po co im ta miłość?Po pas:żeby w wodę się rzucić ale jeszcze zawrócić na czas. I po co im ta miłość?Po uszy:żeby słono się opić a potem na sznurze się suszyć.

A Ona:Sztywną pościel wygładzi,rozkosz schowa w szufladzie pod ręczniki zziębnięte z krochmalu mogła jednak iść z Zenkiem,gdy ją prosił o rękę i namiętnie całował na balu.

A On:Gdy już wróci wymięty,wtedy pójdzie mu w pięty zimny rosół co patrzy z wyrzutem. Stanie w progu sypialni,włosy dłonią przygarnie i zawróci powłócząc półbutem.

A Oni:Rankiem zęby umyją,słowa zwiążą pod szyją,przywitają się kawy bełkotem. A o tamtą roladę(co już nie jest obiadem)w marynarza zagra pies z kotem.I po co im ta miłość?...